facebook
System PJ
to 129 369 pojazdów na 669 375 fotkach
logowanie pamiętaj mnie zapomniałem hasła

Dodge Stealth 1991r

Oglądano już 3729 razy
Zobacz także: Opinie kierowców o Dodge Stealth »
  • Rocznik

    1991 r.

  • Właściciel

    Raafaaell

  • Kategoria

    Klasyczne

  • Lokalizacja

    Kraków

  • Pojemność

    3000 cm3

  • Moc

    225 KM

  • Przysp. 0-100 km/h

    7.00 s

  • Opis

    Szukasz informacji o 3/S? Jaki to właściwie samochód? Nie przeraża Cię ilość zdań do przeczytania? Zapraszam!

    Tekst ten przeznaczony jest dla fanów sportowych samochodów lat 90-tych. Jeśli wiesz o co chodziło w tej epoce, zachęcam do lektury. Jeśli byłeś wtedy dzieckiem lub nastolatkiem, a wysunięte światła wydawały Ci się techniką rodem z pojazdów pozaziemskich, na pewno znajdziesz tu coś dla siebie. Napiszę również kilka słów o wrażeniach z jazdy oraz o różnicach między pozostałymi przedstawicielami tej epoki. Będzie również temat o Twin Turbo, którym jeździłem i porównanie go do Trans Ama. W miarę upływu czasu postaram się uzupełniać informacje. Nie ma zbyt wiele publikacji o tym modelu w naszym języku, a obecne w sieci wołają o pomstę do nieba, więc dla szukających o nim informacji będzie to, mam nadzieję, prawdziwa gratka. Szczególnie uważać trzeba na artykuły, w których wprawne oko pozna treść wzorowaną na informacjach dostępnych w internecie, a autor nigdy nie posiadał podobnego samochodu, tylko przy porannej kawie, siedząc przed monitorem wpadł na pomysł, aby napisać o tym klasyku. Zazwyczaj w takiej treści jest masa błędów, bo i wzorce były niedokładne, oraz tak na prawdę nie zawiera ona osobistych odczuć autora, tylko same suche fakty. No i ten nieszczęśliwy olej 10W60... Że też nie udławił się drożdżówką!

    Kiedyś mając 17 lat zobaczyłem Stealtha, a właściwie dwa stojące obok siebie. Był rok 1996, zupełnie inny świat, nie tylko motoryzacyjny. Na ulicy nie było brzydkich dziewczyn, tłustych czy chodzących w ubraniach jak ze śmietnika, co możemy obserwować obecnie. Jako młody chłopak pamiętam jedno – nie wiedziałem, gdzie obracać głowę. Zwiewne sukienki, filigranowe szpileczki, biżuteria. Teraz to jakiś pochód straszydeł, a wtedy miało się wrażenie czegoś niesamowitego. Wakacje były gorące, słońce prażyło tygodniami bez przerwy. W jeden z takich dni zobaczyłem dwa stojące obok siebie Stealthy. Dziś mój wzrok obojętnie przemyka przez jadące śródmieściem Gallardo, Italię stojącą pod supermarketem, Porsche traktuję już jak element krajobrazu. Zastanawiam się wtedy – czego im brakuje? Na drogach w roku 1996 panował stan zupełnie odmienny niż na chodnikach w typowe letnie, sobotnie popołudnie. Nie było się czym zachwycać. Potok samochodów pamiętających minioną nie tak dawno temu epokę, zalew Fiatów 126p, kilkunastoletnich Polonezów, wynalazków ze wschodnich Niemiec, często z Rosji lub Czech. Czasem przemknęło jakieś zachodnie auto. Każdy po otrzymaniu prawa jazdy kupował starego Malucha, sąsiad po nabyciu nowego Fiata Uno wsiadał do niego tylko w garniturze, bez względu na dzień tygodnia. Samochody nie były tak powszechne, wyjazdy poza miasto jeszcze budziły zazdrość. Postawiony nieopodal supermarket szokował, ciężko było się w nim odnaleźć. Numer w telefonie wykręcało się na tarczy, a pierwszy abonament na komórkę kosztował dwa razy więcej niż minimalna płaca krajowa. Kiedy jakiś właściciel firmy przyjechał na osiedle swoim czerwonym E36 318 iS, pod blokiem zaraz zbierał się mały tłum. Moc tego BMW szokowała posiadaczy Fiatów czy Trabantów. Pamiętam mnóstwo dzieci - były wszędzie, dziesiątki tu i tam, nieprzewidywalne i głośne jak stada jerzyków na głęboko błękitnym niebie. Pewnego dnia odwiedziłem z ojcem komis samochodowy, chciałem obejrzeć stojącego tam szarego Trans Ama z 1989 roku. Był piękny, przytłaczający wszystko, co widziałem do tej pory, niesamowicie agresywny. Zastanawiałem się jak ludzie mogą kupować zwykłe samochody, kiedy ja mógłbym zrobić wszystko, aby go mieć. Teraz to wiem. Już miałem wyjść, kiedy coś przykuło moją uwagę. Przez boczne szyby stojących w rzędzie samochodów dostrzegłem dach czegoś niskiego i natychmiast poszedłem w tamtym kierunku. Zobaczyłem je stojące obok siebie – jeden czarny z białym wnętrzem, drugi czerwony z czarnym. Ujrzeć wtedy Stealtha? Teraz Aventador nie wywołuje takiego wrażenia. Pierwsza myśl – na której planecie zbudowano to auto? Jakie może być przeznaczenie tych krzywizn? Miałem wrażenie, jakby przed chwilą wylądowało obok mnie ufo i ze spuszczonej rampy wyjechały oba samochody. W ówczesnej polskiej motoryzacyjnej rzeczywistości Stealth jawił się jak paw przechadzający się pośród wróbli, jak widmo z otchłani. Pontiac był piękny, ale Dodge był nieziemski, narysowany jakby według innych praw niż nam znane. Karteczki na obu autach nie pozostawiały złudzeń – 65 tysięcy złotych w roku 1996, przy minimalnej płacy krajowej wynoszącej 350 złotych, było nieosiągalną kwotą dla zdecydowanej większości społeczeństwa. To jak 325 tysięcy złotych dzisiaj. Za pięcioletni samochód! Mimo wszystko postanowiłem, że będę kiedyś takiego miał. Wtedy nie wiedziałem, że aż tak zmienią się czasy i wszystko wywróci się do góry nogami, że nadejdzie świat w którym niezwykłe samochody i brzydkie kobiety spowszednieją.

    Zajmijmy się naszym bohaterem, pamiętając że wszystkie odniesienia do 3000GT dotyczą pierwszej generacji. Projekt tego samochodu jest na tyle fenomenalny, że do dziś ludzie widząc go zastanawiają się: WTF?! W czasach kiedy pierwsze sztuki trafiały do sprzedaży Porsche Carrera miała silnik o mocy 250KM, ostatnie egzemplarze wolnossącego Lotusa Esprit S miały na pokładzie silnik o mocy 215KM, także produkowane w roku 1991 BMW M3 mogło pochwalić się mocą 215KM. Ford Mustang GT - 225KM, a Toyota Supra – 203KM. Jak widać Dodge Stealth R/T mieścił się w czołówce samochodów sportowych i klasy GT mających wolnossące silniki, w które były często wyposażone drugie modele z góry oferty. Czy Stealth był tylko cieniem 3000GT? Dziś niewiele osób zdaje sobie sprawę, że to identyczne auta, różniące się detalami. Na pewnym krajowym forum posiadaczy BMW znajduje się dyskusja na ten temat, która wywołuje we mnie ataki niepowstrzymanego śmiechu, bo wychodzi na to, że Stealth to odpad produkcyjny i "amerykańska podróbka" 3000GT, sto razy gorsza od "oryginału"... Panowie od BMW! Wyłożę to prosto i jasno, specjalnie dla Was. To prawie takie same samochody, produkowane w tej samej fabryce, Dodge Stealth to jedynie nazwa na zamówienie. Teraz informacje dla pozostałych. Już we wczesnych latach 70-tych Mitsubishi i Dodge współpracowały przy sprzedaży niedużego samochodu japońskiego pod marką Dodge na terenie USA. Koncern amerykański chcąc łatwo wypełnić lukę w swojej ofercie zdecydował się na taki właśnie krok. Dwadzieścia lat później, kiedy powstawał niesamowity duet Stealth-3000GT, miała miejsce podobna umowa między dwoma firmami. Dodge chciał zapewne trafić w gust konserwatywnych klientów, dla których liczyła się tylko rodzima motoryzacja, a przede wszystkim amerykańska marka i tradycja. Takie małe marketingowe oszustwo. Wszystkie Stealthy miały pierwszą literę VIN-u J i niewiele różniły się od 3000GT. Czy się udało? Konkurencyjnego Trans Ama wyprodukowano w roku 1991 w liczbie 50234 sztuk, a gdyby dołożyc produkcję Firebirda V6, liczba ta byłaby jeszcze większa, podczas gdy produkcja Stealtha zamknęła się liczbą 17280 sztuk. Model posiadany przeze mnie, czyli R/T powstał w tym roku w liczbie zaledwie 3979 sztuk, z czego tylko 1359 pomalowano kolorem Firestorm Red, a dokładnie identycznych z moim zbudowano tylko 315 sztuk. Nie były to imponujące wyniki, ale niewielka ilość egzemplarzy sprawia, że auto jest dziś rzadkie i słabo rozpoznawalne, co uważam za plus. Nakręcono nawet film Bandit, w którym czarny R/T Twin Turbo gra rolę główną, a kolejną pozycją, w której wystąpił tym razem ekstremalnie przerobiony Stealth, był film Knight Rider 2000. Dla Mitsubishi 3000GT nic takiego nie uczyniono.

    NADWOZIE: Pierwszą generację 3000GT łatwiej zidentyfikować - Japończycy lubowali się w eksponowaniu marki na nadwoziu, szczególnie ta firma – patrz film "Zbroja Boga" z Jackie Chanem. Duży napis Mitsubishi między tylnymi lampami 3000GT własnie o tym filmie mi przypomina. Dodge z przodu ma ledwo widoczne na pierwszy rzut oka wytłoczenie, a z tyłu napisy w kolorze nadwozia, jakby chciał ukryć swoją nazwę i nie dać się poznać byle komu z daleka. W internecie, jak opisałem na przykładzie forum BMW powyżej, można trafić na opinie, że Stealth był gorszą wersją 3000GT, większość tych opinii pochodzi od osób, które powtarzają to co usłyszały od innych, które z kolei widziały samochód tylko na obrazku lub wyciągnęły daleko idące wnioski po lekturze wypocin niedouczonych, chcących zabłysnąć redaktorów. W wersjach twin turbo istniały różnice, ale moim zdaniem nie przesądzały o wyższości jednego samochodu nad drugim. Mitsubishi miał Active Aero, troszkę inne były turbiny zastosowane w obu modelach. Odpowiednikiem Stealtha R/T jest 3000GT SL, którego też posiadałem i z tego tytułu bardzo łatwo jest mi wskazać różnice. Nie rozbierałem samochodu na najmniejsze śrubki, ale mogę stwierdzić, że silnik, napęd, wyposażenie i elementy wnętrza są identyczne, również układ wydechowy jest taki sam. Największe różnice są widoczne między nadwoziami obu samochodów. Pierwsza rzecz, która rzuca się w oczy to Banan, czyli spoiler Stealtha znajdujący się bezpośrednio za tylną szybą. W 3000GT prosty jak deska spoiler jest umieszczony bardziej konwencjonalnie, bo na końcu nadwozia. Banan ma swój urok i nie zamierzam go zamieniać na ten z Mitsubishi, jeśli ktoś twierdzi inaczej jest prostym człowiekiem, który lubi proste rzeczy. W dalszej kolejności trzeba zwrócić uwagę na przód i tył obu pojazdów – są rozwiązane nieco inaczej, z przodu każdy Stealth ma czarną sekcję lamp, co pasuje do przyciemnionych tylnych kloszy oraz do czarnego dachu, który również jest fabrycznym wynalazkiem. W moim egzemplarzu ktoś zamalował tworzywo kryjące światła postojowe i kierunkowskazy wraz z daszkami reflektorów kolorem nadwozia. Nie jest tak źle, zabieg ten pozbawił autko cech charakterystycznych, widocznych kiedy coś zbliża się do nas z przeciwnego kierunku. Na drodze Dodge jest więc teraz czerwoną plamą, bez wyraźnego rysunku lamp przednich. Lampy na tylnym pasie umieszczone są wyżej, tam gdzie 3000GT ma lakier, z kolei światła Mitsubishi są w tym miejscu, gdzie Dodge jest pomalowany. Tył Stealtha R/T bardziej zasłania tłumiki, co niesamowicie mi się podoba. Również pozbawiony jest szarych dodatków wokół tablicy rejestracyjnej i szarych napisów. Z przodu 3000GT znajdują się soczewkowe halogeny, Dodge ma zwyczajne, bez soczewki ale rekompensuje to agresywniejszym, moim zdaniem, przodem. W środkowej sekcji nadwozia obu samochodów też można zaobserwowac kilka różnic. Tylne słupki są poprowadzone zupełnie inaczej, choć w zasadzie to tylko zewnętrzny zabieg, taka mała iluzja. Ale uwaga – Stealth obok szyb drzwi posiada kolejne szkło, podczas gdy w 3000GT znajduje się czarny plastik. Również "skrzela" zabudowane pod tylnymi słupkami Stealtha są rzeczą, której na próżno szukać w 3000GT. Inny jest także kształt progów pod drzwiami – Dodge ma proste a Mitsubishi wygięte, również położone na drzwiach imitacje kierownic aerodynamicznych powietrza są inne. Poza tym zupełnie różne są fabryczne 16-to calowe felgi. Oba samochody są niezwykłe, trudno wskazać faworyta, choć tył Stealtha robi robotę, jak to się mówi.

  • Tuning

    Haha. :P

  • Silnik

    Jest to ta sama jednostka, która znajduje się w 3000GT SL. Poprzecznie ustawione V6 o pojemności 3 litrów i mocy 225KM. Dla jego dźwięku pomiędzy 1000 a 1500 obrotów na 5 biegu wróciłem do 3/S. Żaden samochód tak nie brzmi, nawet Trans Am 5.7 z fabrycznym wydechem. Nie chodzi tu o bulgot, poziom głośności lub przekonanie, że V8 zawsze jest lepsze pod tym względem, bo tak nie jest. Dźwięk, o którym wspominam to głęboki, jednostajny pomruk przypominający z grubsza czołg M1 Abrams wspinający się na wzniesienie. Rzędowa szóstka Supry nie ma startu w brzmieniu do tak ustawionego wydechu, a Trans Am jest po prostu zbyt oczywisty i przewidywalny w tym temacie. Gdybym nie miał nigdy V8, mógłbym się mylić. Moc, jak to pisałem kiedyś, jest wystarczająca. Dla moich zastosowań nie ma różnicy, każdy samochód użytkuję tak samo. Napęd przekazywany jest tylko na przednią oś i tu dochodzimy do drugiego powodu, dla którego zdecydowałem się ponownie na 3/S. Brakowało mi niezmiernie móc normalnie pojeździć samochodem w zimie, teraz sprawa jest załatwiona i nie muszę myśleć o betonowych krawężnikach w bagażniku. Wracając do samego silnika - jest prosty i w miarę niezawodny. To konstrukcja wysokoobrotowa, w związku z czym samochód przyspiesza dobrze od 4 tysięcy obrotów, a poniżej tej wartości jest dość ospały. Można się uśmiać, kiedy niektórzy kierowcy uważają spokojną jazdę ze zmianą biegów maksymalnie przy 3 tysiącach obrotów za wyścig. Trochę przeraża długość paska rozrządu oraz to, że jest on kolizyjny. Trzeba pamiętać o odpowiednim oleju, tylko nie hydrokrakowanym mazidle typu Castrol Edge "full-na pewno nie-syntetyk" czy podobnym, ale prawdziwym oleju syntetycznym przez duże S na bazie PAO lub estrów jak np. Amsoil, Millers, Royal Purple. Jednostka napędowa nie ma większych wad, niewielkie problemy może sprawić odnoga układu chłodzenia przechodząca przez przepustnicę, a konkretnie starzejąca się uszczelka. Uszczelniacze zaworowe mogą dać znać o sobie, również hydrauliczne popychacze przyprawiają wielu użytkowników o ból głowy. Osobnym tematem są układy elektroniczne sterujące silnikiem, zawieszeniem i klimatyzacją w których zastosowano kondensatory elektrolityczne. Chyba nie ma samochodu pierwszej generacji, w którym owe kondensatory nie wyciekłyby. A wtedy dzieją się cuda. Większość mechaników rozkłada ręce, trzeba tylko wiedzieć co i jak, wtedy małym kosztem przywrócimy elektronikę do życia. Największą wadą jest jednak poprzedni właściciel – nabyć samochód pierwszej generacji ze zdrowym silnikiem to cud. Niewiele osób użytkujących te samochody zdaje sobie sprawę, że silniki w nich zastosowane z powodu pewnego szczegółu wymagają specjalnego paliwa. Nie chodzi tu o liczbę oktanową. Jeśli Twój 3/S przy wysokich temperaturach powietrza długo kręci po godzinnym postoju, to oprócz zrobienia bypassa pompy paliwa i sprawdzenia cewek powinieneś rozejrzeć się za tym specjalnym paliwem, którego w naszym kraju dzięki głupim politykom nie ma prawie wcale. Co to jest? Tajemnica ;)

  • Wnętrze

    Po sprzedaży 3000GT i kilku latach za kierownicą innych samochodów okazało się, że jego wnętrze jest zaprojektowane na tyle ponadczasowo, że pozostało moim ulubionym i z przyjemnością do niego wracam. Tu czuję się jak w domu. Co ciekawe – kilka osób postronnych potwierdziło moje słowa, nawet po pierwszym kontakcie i kilku kilometrach za kierownicą. Wnętrze samochodu nie różni się wiele od 3000GT. Dodge posiada jasną podsufitkę, podczas gdy Mitsubishi miał czarną, ale mogła to być jedynie opcja do wyboru. Wszystkie elementy sterowania, przełączniki, zegary i kontrolki są takie same. Tyle. Miejsca z przodu są wygodne, choć skóra jest dość twarda. Przestrzeni nie brakuje, czego nie można powiedzieć o siedzeniach położonych z tyłu. Nie wypada mieć pretensji, ani uznać tego za cechę negatywną. Taki urok samochodu. Szczupła, wysoka dziewczyna (52kg) wciśnie się na siedzisko za mną, ale żebym mógł prowadzić jej nogi przechodzą nad tunelem za fotel pasażera, a jestem średniego wzrostu. Można tak przejechać niewielką trasę, choć zdarzało się, że to ja siedziałem z tyłu. Wykończenie, jak dla mnie, stoi na przyzwoitym poziomie, w zasadzie go dokładniej nie oceniam, ponieważ auto jest specyficzne i trzeba się z tym pogodzić. Mi odpowiada jego klimat i charakter, odpowiada bardziej niż w nowych samochodach, do których jak wsiadam, to po prostu nic nie czuję. Jest tylko pustka. W moim autku sprawa wygląda zupełnie inaczej. Wyposażenie jest niezłe, ale dostęp do niektórych przełączników wymaga zdolności jasnowidzenia i umiejętności gitarzysty. Bardzo dobrze spisuje się automatyczna klimatyzacja z pięknym wyświetlaczem, dmuchawy używam najczęściej na najniższej prędkości. Wnętrze mogłoby być bardziej wyciszone, ale widocznie nie było to priorytetem przy projektowaniu. Jeśli chodzi o mnie przebolałbym kilkanaście kilogramów masy więcej.

  • Zawieszenie

    Dodge jest dość wysoki. Patrząc na odległość opony od nadkola można odnieść takie wrażenie. W naszych warunkach sprawdza się dobrze, nie trzeba myśleć o progach zwalniających ani krawężnikach. Nadkola są ogromne, zobaczcie tylko jak wygląda felga 18 cali. Spokojnie można założyć większą. W samochodzie zastosowano zmienną twardość amortyzatorów regujując w nich przepływ oleju. ECS, bo taką nosi nazwę ten układ, spisuje się dobrze pod warunkiem prawidłowego działania jego głównego sterownika. Do wyboru są dwa ustawienia: Tour i Sport. Na pierwszym samochód ładnie wybiera większe nierówności, a małe są prawie nieodczuwalne. Na drugim rejestrujemy o wiele więcej szczegółów nawierzchni i autko nie przechyla się na zakrętach. Czego nie polecam? Przekraczać szerokości seryjnych opon. Testowałem takie rozwiązanie dość długo i jest ono średnio udane. Na super równej drodze przyczepność jest genialna, ale wystarczy nieco nierówności i zaczyna się horror. Zamiast cieszyć się trasą i pogodą człowiek zaciska zęby, żeby wytrzymać kolejne wstrząsy. Nie polecam również obniżania samochodu, pod seryjne auto ledwo wjeżdża podnośnik warsztatowy, czyli popularna żaba, a przy niższych o kilka centymetrów sprężynach może wariować ECS. Moje byłe 3000GT zostało potraktowane w ten sposób na przedniej osi. Pamiętam, że wszędzie parkowałem tyłem. Słówko należy się też hamulcom. Projektanci poszli trochę po bandzie, ponieważ i Twin Turbo i R/T bez turbin mogą osiągnąć powiedzmy 230 km/h, tylko hamulce wolnossącego R/T zagotują się po hamowaniu z tej prędkości. Odpowiednie byłyby tarcze o większej pojemności cieplnej i rozmiarze ponad 300mm. Do zwykłej jazdy zgodnie z przepisami seryjny układ hamulcowy jest wystarczający, ale widać, że musi się napracować nawet w sytuacji awaryjnego hamowania ze 140 km/h.

  • Car Audio

    Seryjne. Dwa odtwarzacze umieszczone jeden nad drugim, parę głośników. Na dzisiejsze standardy jest jednak za słabe. Lepszym dźwiękiem legitymuje się Skoda Fabia prosto z salonu.

  • Pamiętna podróż/przygoda

    Stealth jest specyficznym samochodem. Wywołuje w napotkanych osobach skrajne uczucia i emocje. Chyba zależy to od psychiki i osobowości oglądającego. Zdarzało się, że niektórzy dostawali na jego widok napadu agresji. Potok wulgarnych słów i obraźliwych gestów emitują osoby o niskim poziomie inteligencji i adekwatnych dochodach. Zainteresowanie i podziw przejawiają osoby na odpowiednim poziomie społecznym i emocjonalnym. W oczach posiadaczy najdroższych samochodów widać udawaną pogardę i skrywaną zazdrość. Nie o stan konta oczywiście, ale skradzioną chwilę i podziw tłumu. Co mogę o tym powiedzieć? Jadąc 50 km do innego miasta mijam 9 razy (!) Porsche Panamera i kilka 911 czy Cayenne, na które bezdomny pies nie zwróci uwagi. Wychodzi na jaw narodowa cecha – posiadany majątek nie dodaje klasy i poczucia smaku oraz wrażenia odmienności od innych ludzi. Czy milioner, czy biedny, Polak zawsze kupi to, co najbardziej oczywiste w danej grupie towarów. Ja posiadając takie środki wybrałbym na przykład TVR Sagaris czy Callaway C12 (można trafić na sprzedaż), lub jeśli kierowałbym się tym, czym kierują się nabywcy Panamery - czteromiejscowego Astona Martina Rapide. Dodam jeszcze jedno. Jeżdżąc Stealthem trzeba posiadać żelazne nerwy i stoicki spokój. Każdy kierowca, choćby podróżował najmniejszym ekokiblem, próbuje się mierzyć z naszym autkiem. Biorąc pod uwagę powyższe – każdy wyjazd to wielka niewiadoma i przygoda. Po czasie przestajemy zwracać na to uwagę, zapamiętać możemy jedynie taki przypadek, kiedy próbujący nas wyprzedzić Civic prawie ląduje w rowie.

  • Perspektywy

    Nie będę pisał o przyszłości zbyt wiele, na razie autko zostaje ze mną i postaram się dbać o nie jak najlepiej. Większość rzeczy już ogarnąłem i mogę cieszyć się jazdą. Poza tym żona powiedziała, że nie podpisze umowy K-S kiedy będę chciał sprzedać. Jest współwłaścicielem i wie co mam w sercu.

  • Plusy i minusy pojazdu

    + wygląd jedyny w swoim rodzaju
    + w tym samochodzie najlepiej się czuję
    + dźwięk silnika i wydechu nie do pomylenia z niczym innym
    + seryjna wysokość zawieszenia w sam raz na nasze drogi
    + odkrywa prawdziwą naturę spotykanych ludzi

    - minusów brak jak dla mnie, niewielekie wady tego samochodu są częścią jego charakteru

    WRAŻENIA Z JAZDY. Kiedy już ruszymy natychmiast uderza nas większy niż w innych samochodach opór na kierownicy. Tak, na prawdę jest czym kręcić. Supra czy Trans Am mają bardzo lekko kręcące się kierownice, w tych samochodach ma się wrażenie, że nie ma kół lub nie łączą się one z podłożem, ale to normalne zjawisko, gdyż napęd przekazywany jest na tył. Więc jeśli już ruszymy i wykonujemy Stealthem manewry na małej prędkości, mamy wrażenie, że próbujemy prowadzić czołg. Przyczyniają się do tego jeszcze dwie rzeczy. Pierwsza to dźwięk wydechu, który pod obciążeniem jest specyficzny, a druga to sposób, w jaki pracuje lewarek zmiany biegów. Nie posiada on co prawda sztywnego połączenia ze skrzynią, gdyż wszystko zrealizowane jest na linkach, ale mała trwałość skrzyń w pierwszej generacji pozwala odczuć, szczególnie na zimnym silniku, niewielkie opory przy zmianach. Można próbować się tego pozbyć przez zalanie skrzyni ATF-em, trzeba jednak pamiętać o tym zjawisku wsiadając do kupowanego 3/S. Cały opisany zestaw cech jest przyczyną takiego właśnie wrażenia. Jeśli zaczniemy się już toczyć, nasz czołg pozostaje sobą przez cały czas jazdy miejskiej. Do 3 tysięcy obrotów jest ciężki i ospały, ale sprawia to pewnego rodzaju przyjemność. Jak by tego było mało przed nami wystają z nierównej maski dwa garby, a po włączeniu świateł robi się już prawdziwy kosmos. Wysunięte lampy 3/S pierwszej generacji to najpiękniejszy widok, nie liczę wersji europejskiej 3000GT z „obciętymi” daszkami, bo dla mnie to brzydactwo. W żadnym innym samochodzie wyposażonym w to rozwiązanie nie wyglądają one ze środka tak genialnie. Kabina jest przytulna i dopasowana, ale nie napiszę „ciasna”, gdyż nie jest to prawda. Skombinujcie sobie dzień z Corvette C4 to chętnie wymienię się mailami z wrażeń. Wnętrze Stealtha sprawia trochę klaustrofobiczne wrażenie, lecz w pozytywnym znaczeniu tego słowa. Siedząc na miejscu kierowcy widzimy, że przednia szyba prawie dotyka osłony zegarów, wyczyścić ją w tamtym miejscu jest niemożliwe, mimo że jest naprawdę blisko nas! Przyzwyczajeni do coraz to większego odsuwania przedniej szyby od kierowcy w miejskich samochodach, od razu zwrócimy uwagę na ten szczegół. Obrót głowy do tyłu i za szybą widzimy wystający banan. Cały ten komplet dziwactw wprawia nas w dobry humor już po paru chwilach za kierownicą. O to przecież właśnie chodzi. Jedziemy. W lewym lusterku widać powiększony niczym w lornetce obraz więc bardzo łatwo zrobić sobie „kuku” przy zmianie pasa, prawe jest bardziej cywilizowane i posiada szerszy kąt widzenia. Prowadząc Stealtha od razu zauważamy, że jesteśmy mniej spięci niż w Suprze czy Trans Amie. Ależ oczywiście, to zasługa przedniego napędu. Tu nie musimy się zastanawiać nad każdym naciśnięciem gazu, nad jego dozowaniem na łukach czy przy wyprzedzaniu. Nie wypatrujemy deszczu, czy zmian temperatury kiedy zbliża się zima. Nie piszę tego jako niedoświadczony kierowca z krótkim stażem. Prowadząc przez lata wymienione tylnonapędowe samochody i korzystając z pełni ich możliwości nigdy nie wpadłem w poślizg, również na mokrym i na śniegu. Nawet Lincoln Mark VIII, który za oceanem uważany jest za wcielenie diabła, nie zrobił mi niespodzianki, choć jeżył włosy na głowie skuteczniej niż jakiekolwiek samochód sportowy. Stealth usuwa niepewność pozostawiając czystą przyjemność i radość z jazdy. Piszę to z myślą o poruszaniu się po drogach publicznych, gdyż w postaci seryjnej ten samochód zupełnie nie nadaje się na tor.

    Obecnie 2000 mil za nami, a na ostatniej wycieczce upewniłem się, że nawet w mojej czysto seryjnej konfiguracji zawieszenia lepiej poruszać się po równych drogach i nowym asfalcie. Poza tym wszystko jest piękne, zakręty możemy pokonywać szybciej niż inni, chociaż w tym momencie przypomina mi się Supra, która dzięki zawieszeniu zaprojektowanemu przez Lotusa kleiła się do drogi jeszcze bardziej. A teraz coś dla zastanawiających się nad Twin Turbo. Pojeździłem sobie seryjnym VR-4 i mam mieszane uczucia, ponieważ spodziewałem się po nim więcej. Od wersji wolnossącej samochód różni się osiągami i nie ma sensu zestawiać ich razem pomimo innych podobieństw, ale aż prosi się o porównanie do mojego Trans Ama LT1. Dwie rzeczy świadczą na korzyść tego drugiego. Po pierwsze masa - Trans Am jest lżejszy o 260kg, po drugie moment obrotowy - 427Nm w VR-4 wobec 440Nm w Trans Amie. Praktycznie jest to niewielka różnica, jednak po zestawieniu tego parametru z masą da się ją odczuć, gdyż pomimo zastosowania w 3000GT dwóch sprężarek w dalszym ciągu pod maską jest tylko silnik V6. Dla Trans Ama obroty są nieważne, moc jest dostępna w każdej sytuacji, bez zastanowienia i zawahania, a przyspieszenie robi wrażenie osiąganego znacznie mniejszym wysiłkiem niż w Mitsubishi. Jestem niemal pewny, że konfrontacja z nowszym o trzy lata F-Body wyposażonym w silnik LS1 475Nm zniszczyłaby VR-4 jeszcze bardziej. Jak na razie T/A górą jeśli chodzi o osiągi.

  • Osiągnięcia

    - przy oszczędnej jeździe na trasie w weekend zużycie paliwa wyniosło 7,2l/100km
    - jeden pan aż usiadł na chodniku przed stacją benzynową i podziwiał autko, serdecznie go pozdrawiam
    - moja żona uwielbia nim jeździć, tak samo jak uwielbiała 3000GT
    - pozdrawiam pana w białym Mercedesie A45 AMG, który na Wiślance w okolicach Ochabów 04.10.2015 chwalił moje autko. Aż mnie zatkało. Dziękuję!
    - jednemu leśnemu dziadkowi nie pasował zapach spalin Stealtha i poprosił o wyłączenie silnika, oczywiście go olałem, bo dziadek był na parkingu, a nie u siebie w domu. Co za baran!
    - pan zbierający datki na degustację taniego i dobrego wina zapytał: Mazda?
    - przez prawie dwa lata posiadania Stealtha nie widziałem na drodze żadnego 3/S, nieważne jakiego.

  • Marzę o...

    Dobrej pogodzie do jazdy i braku buraków spychających innych z drogi.







    WSZYSTKIE OPISY POJAZDÓW STANOWIĄ UTWORY WEDŁUG PRAWA AUTORSKIEGO. WYKORZYSTYWANIE FRAGMENTÓW LUB CAŁOŚCI BEZ MOJEJ ZGODY JEST ZABRONIONE! FOTOGRAFIE TAKŻE STANOWIĄ UTWORY WEDŁUG PRAWA AUTORSKIEGO. WYKORZYSTYWANIE ICH NA INNYCH SERWISACH I FORACH MOTORYZACYJNYCH JEST ZABRONIONE. WOBEC OSÓB NIE STOSUJĄCYCH SIĘ DO TYCH PRAW BĘDĘ PODEJMOWAŁ STOSOWNE KROKI. SZANUJMY SWOJE PRAWA!

Dodaj komentarz

Komentarze mogą dodawać tylko zalogowani użytkownicy.

Nie masz jeszcze konta? Zarejestruj się!

Losowe pojazdy

  • Peugeot Vivacity
  • Romet Pony M301
  • BMW 5
  • Suzuki DR 350
  • Romet Komar
  • Gilera Runner 50

Co robią kierowcy na PJ