Jeśli masz uwagi odnośnie serwisu Polskajazda.pl - napisz do nas:
1992 r.
Toruń
398 cm3
59 KM
39 Nm
5.10 s
Jest to mój pierwszy motocykl o pojemności większej jak 125cc
Mały, zgrabny, lekki, zwrotny i naprawdę wystarczająco mocny, aby przyprawić człowieka o zawrót głowy.
Nie jestem pierwszym właścicielem, wstyd się przyznać, ale nie śpię na pieniądzach, więc zakupiłem od osoby, która posiadała jeszcze kilka innych motocykli, więc udało się wyrwać ten okaz w dobrej cenie.
Z początku barwy czarnej (posiadał jeszcze oryginalne malowanie) Mały przebieg i dobry stan techniczny powiadały: 'Kup mnie' i tak też się stało.
W pierwszym swoim sezonie zaliczyłem dwa wypadki, trochę zabawy w mechanika wraz z pomocą taty (chociaż właściwie to ja byłem pomocą). Zimą 2008/2009 dostałem wizji żółtej barwy.. jak widać myśl stała się czynem, szybko popędziłem po farby, lakier i inne pierdołki i Suza nabrała całkowicie innego wymiaru.
Nie tuninguję niczego, ponieważ chwalę sobie stan oryginalny.
Nie zalicza się to do tuningu, ale nie mam gdzie umieścić.
1. Wydech oryginalny, lecz przerobiony w środku (Piękne brzmienie, niektóre 600 mogą się schować)
2. Malowanie. Żółty zawsze kojarzył się z marką Suzuki
3. CrashPady Doświadczenie nauczyło mnie, że są przydatne
4. Zębatka tylnia większa o 2 zęby
Niewiele traci na prędkości maksymalnej (190km/h) ale jest dużo żwawszy jeżeli chodzi o przyspieszenie.
5. Wymienione gaźniki, jako, że poprzednie zasysały lewe powietrze
Wszystkie Małe Banditki mają silniki od GSXR 400cc - one robią swoje.
Pomimo małej pojemności, cztery cylindry ułożone rzędowo plus 16 zaworów robi swoje. Objeżdża wszystkie 500cc i czasami daje rade niektórym 600cc.
Motorek posiada 59 kucyków (Wszystkie przebudzają się przy 12 000rpm, które przy niewielkiej masie potrafią czasami napędzić strachu.
Silniczek kocha wysokie obroty.
W momencie gdy przekraczamy 10 500rpm przebudza się w nim bestia
Przyspiesza do 160km/h bardzo płynnie, potem do 190km/h ma już trochę pod górkę, ale umiejętnie zmieniając biegi można w każdym momencie osiągnąć tą prędkość.
Ponieważ mam liczniki wyskalowane do wersji zablokowanej (180km/h, często słyszę słowo 'mało' jak dla mnie jest to wystarczająco i odnoszę wrażenie, że większość z nich (wypowiadających się) nigdy nie przekroczyła bariery 100km/h i nie znają uczucia latającej głowy na wszystkie strony (brak owiewek).
Dane Techniczne:
Czterocylindrowy, rzędowy, czterosuwowy, chodzony cieczą. Rozrząd typu DOHC, cztery zawory na cylinder, cztery gaźniki o średnicy przelotu 33mm, rozrusznik elektryczny alternator o mocy 360W Średnica cylindra/skok tłoka 56/40.4 mm, pojemność skokowa 398 cm^3, stopień; sprężania 11,8:1. Moc maksymalna 44kW (59KM) przy 12 000 obr/min. Maksymalny moment obrotowy 39Nm przy 10 500 obr/min
PRZENIESIENIE NAĘDU: Wielotarczowe sprzęgło w kąpieli olejowej, sześciostopniowa skrzynia biegów, łańcuch rolkowy typu o-ring.
Seryjnemu zawieszeniu polskie drogi nie są straszne. Ze wspaniałą poezją wybiera najmniejsze polskie nierówności.
Tylne zawieszenie jest w pełni regulowane. Możemy dostroić amortyzator centralny do własnych potrzeb oraz masy.
Przednie zawieszenie niestety nie jest regulowane, a szkoda, ponieważ do sportowej jazdy bardziej przydało by się delikatnie twardsze zawieszenie, tutaj niestety marka Suzuki dała trochę ciała.
Dane techniczne:
Widelec teleskopowy o średnicy rur nośnych 41mm, wahacz wleczony podparty centralnym elementem resorująco-tłumiącym
1. Pierwsza podróż.
Wraz z tatą (tata na v-max'ie) do rodziny.
Skrzyżowanie czerwone światło. Wraz z nami staje GS 500. ZÓŁTE.. ZIELONE-START, tatuś daleko z przodu, gs zostaje w tyle.. nagle mijam tatę.. (skręcał w prawo) ja jako jeszcze nie oswojony z suzą gwałtownie hamuję tylnim heblem pisk, dłuuugi czarny pas na asfalcie, ludzie wyglądają z okien, ja z pokorą zjeżdżam na chodnik i powolutku toczę się do taty.. uzyskuje tylko słowa: "Czekałem aż się przewrócisz, tylko nic nie mów matce... bo mnie zabije".
2. Pierwszy wypadek.
Ulewa, wali jak z cebra.. skręcam w lewo ze skrzyżowania, przede mną biała puszka gnie 60km/h zabieram się do wyprzedzania i popełniam błąd, redukuje bieg z 4-tego na 3-ci, motorek przy 6 500rpm przydławił się (wina gaźników, które zostały już wymienione) nagle momentalnie wchodzi na wysokie obroty, spoglądam w lewo.. widzę swoją dupę... pierwsza myśl która mi się objawiła: "Zaj*biście musi to wyglądać" po czym.. gwałtownie zarzuca dupą w prawo i zaliczam ślizg na lewy bok.
3. Na motorku kolegi (ja jako kierowca) Przekroczywszy barierę 50km/h wchodzimy w zakręt (lewo).. niestety nie wszystko idzie po myśli i okazuje się, że po prawej stronie jest olbrzymi rów, a nas znosi w jego stronę. Szybki przelot myśli, serce zaczyna bić mocniej, zapala się czerwona lampka i klika szybkich decyzji:
* Bardziej się pochylić, zaliczyć ślizg, załagadzając w ten sposób upadek
* Próbować wybrnąć z sytuacji, ustawić się do niego prostopadle i liczyć na cud
* Ratować własne dupsko i zeskoczyć z motorku, pozostawiając kolegę i jego maszynę na pastwę losu
(Wiem, wiem... paskudne myśli)
Całe szczęście zaczęliśmy odpychać się nogami od asfaltu, koła motocykla od rowu dzieliły już milimetry w pewnym momencie nie pamiętam, czy to ja czy kolega odepchnął się nogą od drzewa które na naszych oczach wyrosło z rowu, zmieniając w ten sposób kierunek jazdy (bardziej ku środkowi jezdni) wybrnęliśmy z tego cało (straty: kolega stracił podeszwę w trampku, ja swą pewność w jeździe)
Jaki z tego morał?:
Jest taki polski zwyczaj... nie pożyczaj..
Niestety żadne.. ponieważ..
..!!BANDITKA ZOSTAŁA SPRZEDANA!!
+ WYGLĄD
+ MASA
+ MOC JAK NA TĄ POJEMNOŚĆ (NAJMOCNIEJSZY W SWOJEJ KLASIE, MOŻE ŚMIAŁO STAWIAĆ CZOŁA NAWET KLASIE 500cc)
+ ZAWIESZENIE
+ CHARAKTERYSTYKA PRACY SILNIKA
+ MOTOCYKL MOŻNA ŚMIAŁO KŁAŚĆ NA ZAKRĘTACH
+ WYBACZA NIEKTÓRE BŁĘDY POLEGAJĄCE NA BRAKU ODPOWIEDNIEGO DOŚWIADCZENIA
+ BRZMIENIE SILNICZKA
+ DZIĘKI WSZYSTKIM TYM PARAMETROM MOŻNA CIESZYĆ SIĘ OGLĄDANIEM MISTRZÓW PROSTEJ W LUSTERKACH
- BRAK REGULACJI PRZEDNIEGO ZAWIESZENIA
- BRAK ORYGINALNEGO ZADUPKA NA SIEDZENIE PASAŻERA
- JAZDA NA DŁUŻSZY DYSTANS MOŻE OKAZAĆ SIĘ DLA PASAŻERA LEKKIM UTRAPIENIEM
- BRAK ORYGINALNIE MOCOWANEGO UCHWYTU DLA PASARZERA (CHOCIAŻ DLA NIEKTÓRYCH MOŻE TO BYĆ PLUS, JEŻELI JEDZIEMY Z CENNĄ DLA NAS OSOBĄ :) )
Nie ma się czym chwalić. Od samego początku miałem wysoko stawiane progi jako, że mój tata uprawiał sport motocyklowy. Nie zawsze jestem w stanie spełnić jego oczekiwania, ale staram się i mam nadzieję, że kiedyś będę w stanie osiągnąć chociaż 10% jego umiejętności.
Ostatnio właściwie dzięki szczęściu i głupocie prawie udało mi się zlikwidować pasek strachu na prawej stronie opony.
Otóż.. dałem się podpuścić młodziakowi w puszcze (Audi TT). Brnął za mną równo i czekał na lukę by mnie wyprzedzić.. wiadomo.. w takiej sytuacji pojawia się duch rywalizacji, nie chciałem odpuścić.. nagle pojawia się przede mną dosyć ostry zakręt w prawo, zaczynam składać maszynkę do zakrętu.. niestety niewystarczająco.. gdy widzę, że jest źle... o szybszym biciu serca miałem skrytą nadzieję, że mogę więcej.. i udało się... przełamałem chwilowo barierę która mnie blokowała i jeszcze bardziej pochyliłem motocykl ku środkowi i tak wchodząc od zewnętrznej udało mi się wyjść po wewnętrznej. Jak potem się okazało gumka została prawie całkowicie zamknięta. Co prawda nadal mnie coś hamuje gdy składam się ostrzej w zakręty, ale mam nadzieję, że uda mi się robić to lepiej jak amatorsko i bez pomocy szczęścia!
Aktualnie po szkoleniu organizowanym przez Suzuki.
rzece paliwa, przepływającej obok mego domku.
coś z ćwiartek w 2T ;)
SPRZEDANY!!