Jeśli masz uwagi odnośnie serwisu Polskajazda.pl - napisz do nas:
1962 r.
łódź
350 cm3
17 KM
0.00 s
Jest to model M10.
Rocznik 1962 - czyli już w pełni dojrzała 10.
Według mnie jest to najlepszy rocznik.
Motocykl trafił do mnie w przysłowiowych skrzynkach jako zbieranina części ze wszystkich możliwych roczników w stanie daleko posuniętej degradacji.
Pod względem technicznym większość części nadawała się do naprawy poprzez wyrzucenie.
Prace nad nim trwały przez trzy lata. Na dobrą sprawę nie zostały zakończone. Cały czas jest coś co można by poprawić. Taka moja własna "Niekończąca się opowieść".
Żadnego udoskonalania.
Żadnej zbędnej polerki czy chromu.
Żadnego szkiełkowania, orzeszkowania itp.
Żadnego klaru i naklejanych równiuteńkich szparunków.
Czyli nie ma tego wszystkiego co tak bardzo się podoba i dla wielu jest wyznacznikiem "dobrego remontu" lub (co śmieszniejsze) "dobrej restauracji".
Jest mniej efektowny niż ociekajace chromem, oslepiające polerką "salonowce", ale taki właśnie miał być i dokładnie do tego dążyłem.
S03 - całkiem udana konstrukcja. Nie jest pozbawiona wad, ale ma kilka rozwiązań, które "chwytają za serce". Mnie na przykład bardzo podoba się to, że można "wypatroszyć" prawie cały silnik nie wyciągając go z ramy.
Moim zdaniem troszeczkę zbyt słaby w stosunku do ciężaru reszty motocykla. Na wolnych obrotach pięknie dudni, a przy wkręcaniu się na obroty śpiewa jak Pavarotti. Jak na tamte czasy bardzo dobry. Gdyby jeszcze jakość wykonania była trochę lepsza...
Tył jest całkiem przyzwoity, ale przód to tragedia. Geometria jest po prostu rewelacyjna. Wiele współczesnych maszyn nie umywa się do Junaka pod tym względem.
Wiadomo nie jest to pojazd nowy. Użytkuję Junaka na co dzień. Ciężko mu konkurować ze współczesnymi maszynami, ale mimo tego zawalidrogą nie jest.
Wymaga o wiele więcej uwagi i poświęcenia niż nowsze maszyny. Należy nauczyć się "słuchać, co ma do powiedzenia", aby odpowiednio wcześnie zareagować, jeśli dzieje się coś niedobrego. Nie ma się też co oszukiwać - za 500 zł nie zrobi się porządnie remontu silnika. Jest to dość kosztowna zabawa - zwłaszcza, że ceny części lecą w górę jak szalone. Nie da się tu oszczędzić. Jeśli czegoś nie zrobi się dobrze, to napewno to wyjdzie w użytkowaniu.
A potem słychać opinie o awaryjności Junaków...
Jest to motocykl, który zdecydowanie polecam osobom lubiącym zaspokajać swoją próżność.
Rzadko zdarza się, żeby ktoś przeszedł obok niego obojętnie. Zdarzają się sytuacje, że na światłach ludzie wysiadają z samochodów, żeby z bliska popatrzeć, posłuchać i uścisnąć mi rękę.
Przyciąga wzrok i ludzi skorych do rozmowy. Zwłaszcza osoby starsze, które razem z Junakiem dzieliły "dni swej świetności" na jego widok otwierają się i opowiadają ( mniej lub bardziej związane z motocyklami ) historie ze swojego życia. Nie mam postoju w trakcie, którego nie znalazłaby się choć jedna osoba do rozmowy.
Dzięki Junakowi poznałem bardzo wiele ciekawych osób.
Niestety Junak nie nadaje się do "wyrywania lasek". Blachary mijają go z brakiem zainteresowania graniczącym z pogardą. Przynajmniej Żona się nie stresuje.
Największym osiągnięciem jest to, że jeździ.
Mimo iż Junak pełni służbę jako normalny pojazd codziennego użytku ( w sezonie 2007 - ok.15000km, sezon 2008 - ok. 20000km ), nie odnotowałem żadnej poważnej awarii. Nie zdarzyło się nigdy żebym musiał odpalać go z popychu, o odmówieniu dalszej jazdy ( chyba, że z powodu braku paliwa ) nie było mowy. Póki co, to najbardziej niezawodny motocykl, jaki miałem.