facebook
System PJ
to 129 370 pojazdów na 669 381 fotkach
logowanie pamiętaj mnie zapomniałem hasła

Fiat 126 1991r

Oglądano już 4088 razy
Zobacz także: Opinie kierowców o Fiat 126 »
  • Rocznik

    1991 r.

  • Właściciel

    djmafiozo

  • Kategoria

    Klasyczne

  • Lokalizacja

    Wrocław / Piotrków Tryb

  • Pojemność

    652 cm3

  • Moc

    24 KM

  • Max. moment obrotowy

    47 Nm

  • Przysp. 0-100 km/h

    24.00 s

  • Opis

    "Mały Czerwienny". Mój pierwszy samochód. Praktycznie od początku w rodzinie. Dziadek kupił go jako 2-miesięczny samochód z przebiegiem niecałe 850 km. Jeździł nim nieprzerwanie (wyłączając zimy) do 29 lipca 2004, kiedy sobie od znajomego kupił Renault 19 1.4 C3J 1996 5D. Maluch dostał się najpierw mojej chrzestnej, która jeździła nim niecałe 5 miesięcy. Potem dostał się mi, i trafił na rok do garażu, gdyż nie miałem jeszcze prawa jazdy, chociaż kilka razy go brałem i trochę nim przejechałem bez prawka. Wówczas regularnie odpalany i dopieszczany przeze mnie.
    W końcu odebrałem prawko i oficjalnie dostałem malucha (chociaż nie został na mnie zarejestrowany). Od tego czasu wiernie mi służył dopóki nie kupiłem sobie Renault 19 1.8 16v F7P 1996 sedan, nadal mam Małego Czerwiennego i niedługo będę go szykować siostrze. Stan techniczny... kilka drobnych mankamentów, ale idealny, zero rdzy na progach, nadkolach, w podłodze, jedynie niewielkie wypryski pod maską w miejscach, gdzie kamyki spod kół uderzały.

    PS. Nie wiem czy na zdjęciach widać, ale na tylnej półce od strony fotelu pasażera leży książka "Jeżdżę samochodem Polski Fiat 126p"... ;)

  • Tuning

    Fabryka seria. Zero.

    No może po mimo izolacji na kierownicy robiącej za wskaźnik położenia kół. ;)

  • Silnik

    Czterosuwowy, 652 ccm, 2 cylindry, układ rzędowy pionowy, górnozaworowy, chłodzony powietrzem wymuszone dmuchawą promieniową, z zapłonem iskrowym (typ bezrozdzielaczowy), zasilany gaźnikowo (gaźnik typ. IMB28, produkcji polskiej na licencji Weber, jednoprzelotowy bez pompki przyspieszającej, z ręcznie sterowanym urządzeniem rozruchowym i przepustnicą za pośrednictwem ramienia pośredniego, z elektrozaworem odcinającym obieg biegu jałowego po wyłączeniu zapłonu i podczas hamowania silnikiem), pompka paliwa mechaniczna przeponowa napędzana popychaczem od wałka rozrządu, 4 zawory (2/cyl), połączony sprzęgłem jedno tarczowym suchym z czterobiegową skrzynią biegów, umieszczony za tylną osią. Ale to wiadomo... ;)

    Stan idealny po tzw. "małym remoncie" prawie 10 lat temu, gdy mechanik nie dokręcił korka spustu oleju.

    Na bieżąco wymieniane wszystkie materiały ekspoatacyjne.

    Na ciepłym silniku często nie zdążę puścić kluczyka, aby zębów na kole zamachowym nie złapało jak już odpali. Jeden obrót i już tyka. ;)

    Na zdjęciu silnik jest bez osłony pod alternator i z nieposkręcaną do końca obudową dmuchawy, bo akurat wyjmowałem alternator i dmuchawę (coś się wkręciło w dmuchawę).

  • Wnętrze

    Fotele lotnicze z przodu, sky z tyłu oryginalny z pokrowcami (które się ciągle zsuwają). Kierownica (wyślizgana nieco) z znacznikiem położenia.

    W 2000 roku po tym jak się z dziadkiem od złej strony zabieraliśmy za wymianę linki prędkościomierza urwane jedno mocowanie śruby obudowy licznika... ;)

    Reszta po mimo nieco stopionej od ogrzewania kratki nawiewu perfekt.

  • Zawieszenie

    Zero rdzy, zero luzów na zwrotnicach, nowe amortyzatory (wszystkie), nowy komplet opon letnich Dębicy.

    Brak wspomagania kierownicy... ;) Ale i tak nawet na sucho kręci się jakby było... ;P

  • Car Audio

    Jak na co dzień jeździłem było radio z MP3 Sony i cztery głośniki, teraz przełożone do Renault, a do malucha wróciło oryginalne radio Unitra (z którym z salonu wyjechało) i jeden głośnik.

  • Pamiętna podróż/przygoda

    Było ich wiele, ale ze wszystkich ta:

    Podróż:
    Piotrków Trybunalski - Sarbinowo - Piotrków Trybunalski - Wrocław - Sarbinowo. 1700 kilometrów. Dwa dni. Połowę tego samemu. Bez żadnej niemiłej niespodzianki. 110 równo na blacie.

    Przygoda?? Nigdy tego nie zapomnę.
    Uczyłem po podwórku (ogrodzone 2 tyś m. w centrum miasta) nim jeździć siostrę (tą, która ma go ode mnie przejąć). Miała wówczas 16 lat jakieś. Nie szło jej za dobrze, pierwsze co to buty złe sobie założyła... Ciągle miała problem z gazem i sprzęgłem, aby ruszyć. Ciągle go dławiła. Wujek przyszedł z wizytą i się przygląda tym jej próbą (nieudolnym). Lato, okna w Małym C. otwarte na przestrzał, ja siedzę na pasażera, pasy zapięte (na początku bez pasów, ale potem stwierdziłem, że lepiej je zapiąć). Wujek podchodzi (sam kilka dni wcześniej kupił jakiegoś malucha dodatkowo do roboty żeby po fabryce nim jeździć). Schylił się nieziemsko (ma około 2 metrów wysokości, a stał jeszcze na schodku) i popatrzył na siostrę z politowaniem i mówi:
    - Co ty się Andzia, boisz tego samochodu? Więcej gazu mu.
    Siostra w ironicznej uwadze:
    - A który to gaz? Ten pośrodku?
    Ale nie czekając na odpowiedź wcisnęła gaz do samej podłogi. Silnik wypruł momentalnie na obroty bez obciążenia na sprzęgle i pierwszym biegu.
    W następnej chwili gwałtownie nogę ze sprzęgła (potem twierdziła że się jej ześlizgnęła... ;) )
    Maluch jak wypruł do przodu... Jakieś 500 metrów przed nami skarpa wysoka na jakieś 60 cm, może 65-70.
    Czy to stanowiło jakąś przeszkodę dla małego i niezwykle dzielnego autka, którego silnik chodził na pełnym gazie?

    Najmniejszej.
    W końcu przód cały na skarpie (o nachyleniu jakieś 60*), tył normalnie, maluch stoi pod kątem 45-50*. Pisk hamulców, silnik jeszcze wcześniej zdechł.
    Niutka cała się trzęsie i boi się, że jak spojrzy na mnie to się zacznę wydzierać. Ja nic (jestem niezwykle spokojnym człowiekiem i nie łatwo mnie wyprowadzić z równowagi, ale biada temu, komu się to uda). Tylko wyszarpnąłem kluczyki ze stacyjki.
    - Wysiadaj.
    - Ale...
    - Wysiadaj, sama nie zjedziesz z tej skarpy.
    Przesiedliśmy się (co nie było takie proste, bo drzwi same się zamykały i naprawdę dużej siły trzeba było, żeby to pokonać).
    Wkładam kluczyk do stacyjki. Kręcę, kręcę, kręcę go... i nic.
    Wtedy zawsze jeździłem na rezerwie z butelką po 5 litrowej wodzie mineralnej z Biedronki w bagażniku. Więc jak tak stanął pod takim kątem to nie mógł podciągnąć paliwa ze zbiornika (zresztą dlatego zdechł jak na skarpę się "wtoczył").
    Z wujkiem za hak holowniczy go ściągaliśmy z tej skarpy. Potem wsiadam, próbuję odpalić i nic.
    Wkurzyłem się trochę...
    Siostra blada jak ściana opiera się o jakieś drzewo.
    Wyciągam kluczyki ze stacyjki i otwieram klapę. I co robię? To co zawsze się sprawdzało przy zimnym rozruchu po kilkudniowym postoju. Ściągam przewód z elektrozaworu w gaźniku, wsiadam i kręcę klika razy rozrusznikiem. Jak założyłem przewód z powrotem odpalił po pół sekundy.
    Siostra przerażona, już chciała do domu uciekać, a ja nie.
    - Wsiadaj! Będziesz tyle jeździć, aż się nauczysz! Bo jak nie to już nigdy nie wsiądziesz.
    Wsiadła, ale po chwili ją stamtąd przesadziłem na fotel pasażera. Pojechałem na stację. Wlałem pod korek i zabrałem ją do lasu. Tam jeździła do 3 w nocy.
    Od razu zapowiedziałem jej, że tą historię będę jej wnukom opowiadać, jak to babcia Ania się maluchem na skarpę wje**ła.
    Niestety gdzieś mi się zawieruszyły zdjęcia z tego wydarzenia ("maluch na skarpie" - kurczę to brzmi jak tytuł jakiegoś filmu).
    Nigdy tego nie zapomnę. Ani ja, ani siostra.
    Przednia tablica rejestracyjna nadal jest pogięta po bliskim spotkaniu pierwszego stopnia ze skarpą.

  • Perspektywy

    Doprowadzić do stanu fabrycznego dla siostry (sam czasem też chętnie wsiądę). ;)

  • Plusy i minusy pojazdu

    Kilka drobnych mankamentów.
    Ogrom plusów.
    Potrafi się zmieścić w 5.5 po mieście.

    Największy minus?
    Były najlepszy przyjaciel wymalował sprayem czarnym ku*asy na całej karoserii. Porysowane szyby (po zeskorobywaniu sprayu z nich - przydałoby się wymienić)

    Ukręcona linka prędkościomierza przy liczniku (mechanik zdębiał jak to zobaczył. Podobno nigdy w życiu w żadnym samochodzie czegoś takiego nie widział) - poszedł pancerz i linka się ukręciła, cała razem z pancerzem do wymiany - robota na cały dzień.

  • Osiągnięcia

    Zamknięty licznik z specjalnie dorobionym ślimakiem napędu linki prędkościomierza (zaniża na nim około 1,5 %)

  • Marzę o...

    Jednym z 349 egzemplarzy Ferrari F50 wyprodukowanych na 50 lecie istnienia firmy. ;)

Komentarze (8)

  • 2009-11-21 01:50:08

    świetna historia;d pozdrawiam i zapraszam do mnie;]

  • 2009-11-19 01:47:48

    Fajny, zadbany malec, a ta historia, mialem podobna tylko kierowal kuzyn 10/10 pozdrawiam i zapraszam do mnie, szerokosci

  • 2009-11-15 18:27:43

    NIEZŁY MALUSZEK, A TA HISTORYJKA... POZDRO I ZAPRASZAM DO MOICH MALUSZKÓW

  • 2009-11-13 20:13:56

    Fajny malarek i co za historia.

  • 2009-11-13 12:15:19

    super maluszek i ta historia ze skarpom hehe urok tego auta :)

  • 2009-11-12 22:38:09

    Fajny & Niezły :]
    Ładny & Zadbany :]
    Zobacz & Skomentuj moje maszyny :]
    Pozdro & Szerokości :]]

  • 2009-11-12 21:29:18

    Wow ale piękny maluszek cudo po prostu dbaj o niego siostra niech też dba o niego bo to jest rzadko spotykany egzemplarz oczywiście daje max Kocham ten wóz w przyszłości zamierzam też kupić takiego maluszka życzę szeroko

  • 2009-11-12 19:43:40

    ładny i zadbany malec, dbaj o niego
    pozdrawiam i zapraszam

Dodaj komentarz

Komentarze mogą dodawać tylko zalogowani użytkownicy.

Nie masz jeszcze konta? Zarejestruj się!

Losowe pojazdy

  • Malaguti Ciak 50
  • Jawa 350
  • Romet 717
  • Yamaha DT 125
  • Yamaha YBR 125
  • WSK 175

Co robią kierowcy na PJ